17-letni reprezentant KT Legia Warszawa pięknie walczył w niedzielę na kortach w Melbourne. Kacper Żuk najpierw zaprezentował się w rywalizacji pojedynczej podczas juniorskiego Australian Open, a potem zagrał w turnieju deblowym. Bilans debiutanckiego dnia naszego tenisisty w wielkim szlemie to zwycięstwo w grze podwójnej i minimalna porażka w singlu.
- Trzymamy za niego kciuki. To, że zagra w Melbourne świadczy o jego klasie i pozycji. Nie chodzi o to, żeby tylko startować. Trzeba mieć dobry ranking i prezentować odpowiednie umiejętności. To jest pierwszy zawodnik Legii od dawna, który dostał się do turnieju głównego w wielkim szlemie. Żuk jest najstarszym i najbardziej obiecującym tenisistą klubu. Pokazał drogę. Cała legijna młodzież będzie go oglądała z nadzieją, że też się mogą tam znaleźć za rok, dwa czy trzy. To ich jeszcze bardziej nakręci do treningów – mówił przed rozpoczęciem turnieju w Eurosport.Onet.pl prezes naszego klubu Jerzy Hertel.
Żuk nie miał szczęścia w losowaniu singla. Trafił w nim na rozstawionego z ósemką Ulisesa Blancha, który kilka dni temu wygrał mocno obstawiony turniej w Traralgon.
- Czasem tak jest, że na początek trafia się trudnego rywala, a potem jest już łatwiej. Liczymy, że Kacper sobie poradzi, choć łatwo nie będzie. Ważne, żeby nie przestraszył się przeciwnika. Wszystko jednak jest możliwe – dodawał prezes. Słowa szefa KT Legia idealnie się sprawdziły. Od pierwszej piłki Kacper walczył znakomicie i z wielkim zaangażowaniem. Starszy o rok i nieco silniejszy fizycznie rywal musiał mocno pracować, aby przeciwstawić się legioniście.
Żuk grał bez kompleksów. W obu setach rywalizacja była bardzo zacięta. W pierwszej partii obaj zawodnicy przełamywali się po jednym razie. O wyniku zadecydował tie-break. W nim nasz zawodnik prowadził 5:4, ale potem rywal wygrał dwie piłki z rzędu i miał szansę na rozstrzygnięcie seta na własną korzyść. Kacper doprowadził jeszcze do wyniku 6:6, jednak dwie ostatnie akcje należały do Amerykanina.
Drugi set miał podobny przebieg jak pierwszy. Od początku trwała niezwykle wyrównana walka. Żuk grał znakomicie i bez najmniejszych kompleksów. Absolutnie nie było widać, że to jego wielkoszlemowy debiut.
Nasz zawodnik dał się raz przełamać, ale niestety stało to się w najgorszym momencie. Legionista przegrywał 4:5 i właśnie wtedy stracił podanie. Mecz trwał 77 minut.
Blanch w całym spotkaniu świetnie serwował. Po trafionej „jedynce” wygrał aż 81 procent punktów. Miał także 23 winnery, przy 13 Kacpra. Żuk nie dał rady awansować do drugiej rundy, ale i tak może być zadowolony z występu. Pokazał, że wkrótce będzie należał do najlepszych na świecie.
Po krótkim odpoczynku 17-latek z Nowego Dworu Mazowieckiego ponownie pojawił się na korcie. Tym razem w parze z Piotrem Matuszewskim z AZS Poznań zagrał w deblu.
Rywalami polskiej dwójki byli Chorwat Karlo Boljat i Anthony Jack Tang z Hongkongu. Zgodnie z przewidywaniami od początku na korcie dominowali nasi tenisiści. Pierwszy i drugi set trwały dokładnie po 22 minuty. Kacper i Piotr wygrali 6:3, 6:2. Piłkę meczową wykorzystał Żuk, który znakomicie smeczował pod siatką po wcześniejszym dobrym serwisie Matuszewskiego. Nasz debel cztery razy przełamał rywali i był zdecydowanie lepszy w każdym elemencie gry.
W drugiej rundzie Polacy zmierzą się z Geoffreyem Blancaneaux i Ugo Humbertem z Francji albo z Hiszpanem Eduardem Guellem Bartriną oraz Argentyńczykiem Genero Olivierim.
Australian Open, 1. runda singla:
Ulises Blanch - Kacper Żuk 7:6 (8:6), 6:4
1. runda debla:
Karlo Boljat (Chorwacja), Anthony Jack Tang (Hongkongu) – Żuk, Matuszewski 3:6, 2:6.